Co się stało z dolarami starszej pani?
80-letnia gliwiczanka zgłosiła dyżurnemu z komisariatu I, że z jej mieszkania skradziono kilka plików amerykańskiej waluty, a na dowód posiadania tej gotówki pokazała bankowe potwierdzenie wypłaty… 40 tysięcy dolarów. Sprawą natychmiast zajęli się policyjni śledczy, którzy doprowadzili ją do zaskakującego finału. Historię podajemy ku refleksji rodzin samotnie mieszkających seniorów.
80-latka ze szczegółami opowiadała policjantom historię, z której wynikało, że kradzieży mieszkaniowej miał dopuścić się jej znajomy o imieniu Dawid. Policjanci nabrali jednak podejrzeń, że wszystko, co słyszą, może być wytworem wyobraźni starszej pani. Nie zgadzały się bowiem daty, podawane informacje miały charakter mało realistyczny, a wypowiedzi były niespójne. Podejrzeń dopełnił opis złodzieja: miał on posiadać licencję pilota i przylecieć do Gliwic z USA swoim małym samolotem, zaś po kradzieży natychmiast odlecieć do Ameryki.
Śledczy rozpoczęli, wraz ze zgłaszającą, przegląd jej mieszkania. Znaleźli w nim jednak tylko dokumenty bankowe. W bankach potwierdzili, że kobieta jest pracownikom znana i rzeczywiście wpłacała oraz wypłacała różne kwoty ze swoich kont.
Kiedy kryminalni prowadzili swoje działania, do komisariatu przyszła znajoma 80-latki z… pociętymi dolarami. Jak się okazało, seniorka wcześniej powiadomiła ją o utracie pieniędzy i gdy zeznawała na komisariacie, znajoma, chcąc pomóc, postanowiła przeszukać jej mieszkanie. Kobieta dokonała zaskakującego odkrycia: w worku z odpadkami i obierkami po jabłkach znalazła 100-dolarowe, pocięte, banknoty...
Po wyjściu znajomej, w mieszkaniu pojawili się śledczy w towarzystwie 80-latki. Zniszczonych pieniędzy już nie znaleźli, bowiem kobieta spakowała je i zabrała, by dostarczyć do komisariatu.
Policjanci skrupulatnie zliczyli wszystkie ścinki – było ich 1045. Znalezisko zabezpieczono.
Teraz trwają ustalenia kontaktów rodzinnych starszej gliwiczanki oraz próba odpowiedzi na pytanie, kto i w jaki sposób powinien lub może jej pomóc (seniorka ewidentnie nie jest w stanie zatroszczyć się sama o siebie). O sprawie powiadomiono również prokuraturę.
Opisany przykład powinien skłonić do refleksji dzieci i wnuki samotnie mieszkających osób. U tych sprawnych fizycznie też mogą, nagle, pojawić się objawy choroby lub demencji, która z kolei może stanowić zagrożenie dla ich mienia, zdrowia, a nawet życia.