WIADOMOŚCI

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

"Z małej chmury duży deszcz"

Data publikacji 16.06.2008

Zamiast przyznać się do winy i podporządkować prawu, pewna bielszczanka wybrała rozwiązanie co najmniej ... nierozsądne. Zamiast 200 złotowego mandatu za przekroczenie prędkości trafi przed oblicze sądu karnego.

W piątek (14.06.2008 r.), na ul. Gliwickiej w Przyszowicach, policjanci z gliwickiej drogówki prowadzili pomiary prędkości pojazdów podróżujących tą niebezpieczną drogą (statystyki w tym rejonie należą do najgorszych w powiecie). Niestety, bardzo wielu kierowców za nic ma przepisy ruchu drogowego i ograniczenia prędkości. Policjanci dysponujący urządzeniem pomiarowym nie nadążali z wychwytywaniem kierowców z "syndromem ciężkiej stopy”. Tuż przed godziną 18:00 funkcjonariusze wychwycili na „radarze” samochód osobowy Volvo S40, który przemierzał drogę z prędkością 88 km/h, a dozwolona w tym miejscu to – 50km/h.
Za kierownicą siedziała kobieta, mieszkanka Bielska-Baiałej. Poinformowana przez policjantów o popełnionym wykroczeniu i ukaraniem 200 złotowym mandatem i 6 punktami karnymi, oświadczyła, że to „nie jej prędkość, a policjanci chcą wymusić na niej łapówkę”.
Kobieta od początku wydała się bardzo negatywnie nastawiona do policjantów. Z wielką niechęcią podporządkowywała się poleceniom funkcjonariuszy. Po ponawianych kilkakrotnie prośbach okazała policjantom dokumenty. Okazało się, że pojazd nie posiada aktualnego, obowiązkowego ubezpieczenia OC.
Przepisy nakazują w takim przypadku odholować auto na najbliższy parking policyjny, o czym to funkcjonariusze poinformowali 49-letnia kobietę. Ta jednak oświadczyła, że samochodu nie opuści. Na nic zdały się prośby i ostrzeżenia o zastosowaniu siły fizycznej i chwytów obezwładniających – kobieta chwyciła mocno kierownicę i zaparła się w fotelu. Policjanci zostali zmuszeni do … wyciągania kobiety siłą z samochodu. „Akcja” wzbudziła nie lada zainteresowanie, gdyż kobieta w tym czasie trąbiła klaksonem i krzyczała. Jeden z funkcjonariuszy został dotkliwie podrapany po rękach. Sprawa zakończyła się tak jak się musiała zakończyć, to znaczy odholowaniem auta. Kierująca trafi jednak zamiast do jednego sądu – do dwóch. Wobec odmowy przyjęcia mandatu karnego jej sprawa zostanie rozpatrzona przez Sąd Grodzki w Gliwicach, natomiast za naruszenie nietykalności funkcjonariusza odpowie przed sądem karnym. Za ten drugi czyn grozi bielszczance do 3 lat pozbawienia wolności.

Powrót na górę strony