Autostradowi machacze
Gliwiccy policjanci bardzo często interweniują w sprawie drogowych handlarzy biżuterią. Nakładane mandaty karne nie zniechęcają ich do zaprzestania procederu. Można przyjąć za pewnik, że bilans zysków i strat jest dla nich korzystny. Jednak zgłoszeń o dokonanym oszustwie – brak.
Gliwiccy policjanci bardzo często interweniują w sprawie drogowych handlarzy biżuterią. Nakładane mandaty karne nie zniechęcają ich do zaprzestania procederu. Można przyjąć za pewnik, że bilans zysków i strat jest dla nich korzystny. Jednak zgłoszeń o dokonanym oszustwie – brak.
Mowa o zorganizowanych grupach obywateli Unii Europejskiej o śniadej skórze, którzy upatrzyli sobie autostradę A4 i drogę krajową nr 88 przebiegających przez nasz powiat jako miejsce prowadzenia swojego „handlu”. Poruszają się dobrymi samochodami, najczęściej na niemieckich numerach rejestracyjnych, stają na poboczach dróg. Gestami i machaniem próbują zatrzymywać kierowców licząc na ich solidarność. Pod pozorem awarii auta, uszkodzenia karty kredytowej twierdzą, że potrzebują gotówki, w zamian oferują to co mają na sobie, czyli „biżuterię” (w tej sytuacji po bardzo atrakcyjnej cenie). Są to jednak bezwartościowe produkty, łańcuszki, łańcuchy i pierścionki ze sztucznego złota, czyli tombaku. Przyjmujemy, że pazernych klientów, chętnych na „intratną wymianę” nie brakuje, gdyż handlarze nie zniechęcają się policyjnymi kontrolami i nakładanymi mandatami karnymi. Prawdopodobnie poczucie wstydu nie pozwala oszukanym na zgłoszenie przestępstwa na policji.
Wczoraj policjanci ruchu drogowego na motocyklach ukarali mandatami karnymi (500 zł) dwóch obywateli Rumunii, za zatrzymanie w miejscu niedozwolonym (autostrada A4) i stwarzanie zagrożenia na jezdni.
Wydaje się, że najskuteczniejsza metodą walki z tym swoiście tradycyjnym handlem tej nacji, będzie rozwaga i nie korzystanie z „okazji”.