„Pokrzywdzony” z zarzutami
Funkcjonariusze ujawniają coraz więcej tego typu przypadków, a co za tym idzie - oszuści trafiają przed oblicze sądu. Ze statystyk wynika, że większość skradzionych aut to pojazdy leasingowane i ubezpieczone. Pytanie, czy wszystkie zgłoszenia są prawdziwe.
Z policyjnych obserwacji wynika, że coraz popularniejszą metodą przestępczą są zgłoszenia fikcyjnych kradzieży samochodów. Osoba zgłaszająca popełnienie takiego przestępstwa liczy na wypłatę pieniędzy z odszkodowania, jednocześnie otrzymując gotówkę za wcześniejsze sprzedanie swojego auta na części. Jak podaje Komenda Główna Policji, szacuje się, że nawet 1/3 wszystkich zgłoszeń to „fikcje”.
Przestępcom wydaje się, że jest to łatwy sposób zarobienia dodatkowych pieniędzy. Mylą się. Policjanci, w tym gliwiccy, coraz skuteczniej wykrywają tego typu przestępstwa, a nieuczciwi zgłaszający trafiają przed wymiar sprawiedliwości.
Poufność postępowań zabrania publikacji naszych ustaleń, zatem ostrzegamy osoby, które rozważają możliwość fałszywego zawiadomienia o przestępstwie.
Refleksja, która przychodzi już po uruchomieniu procedury śledczej, związanej z nieuczciwym zgłoszeniem kradzieży mienia, jest bolesna. Machiny nie da się zatrzymać, a osoby decydujące się na fikcyjne zgłoszenie kradzieży samochodu czy innego cennego przedmiotu często nie zdają sobie sprawy, że jest to... potrójne przestępstwo. Po pierwsze, odpowiadają za oszustwo, po drugie, za zgłoszenie przestępstwa, którego nie popełniono i po trzecie, za składanie fałszywych zeznań.
Jako przestrogę podajemy przykład wykrytego (w tym tygodniu) przez gliwickich policjantów kolejnego już sfingowanego przestępstwa.
32-latek z Gliwic zgłosił kradzież swojego auta. Podobnie jak w innych przypadkach, informacja z apelem o pomoc pojawiła się w mediach społecznościowych. Jednak śledczym z wydziału ds. zwalczania przestępczości przeciwko mieniu coś nie pasowało... Prowadząc skrupulatnie kolejne czynności procesowe, ale i te pozaprocesowe, nabierali podejrzeń, a kolejne przesłuchania powodowały coraz większy stres u gliwiczanina. Zeznania „pokrzywdzonego” znacznie różniły się od policyjnej wersji wydarzeń. Po dalszych ustaleniach już wszystko było jasne: zanim 32-latek zgłosił „kradzież” swojego auta, zostało ono sprzedane. Mężczyzna postanowił przyznać się i przyszedł do komendy ze swoim obrońcą. Teraz czeka na proces i wyrok.
Pamiętajmy, że żadne przestępstwo nie jest doskonałe - każdy, kto chciałby się dopuścić oszustwa, w tym oszustwa ubezpieczeniowego, powinien o tym wiedzieć. Śledczy coraz skuteczniej wykrywają fikcyjne kradzieże aut, a ich „właścicieli” stawiają przed obliczem sądu.