Ludzie reagują: nie ma zgody na pijanych za kółkiem
Z tygodnia na tydzień odnotowujemy coraz więcej zgłoszeń od zaniepokojonych obywateli o podejrzanie zachowującym się kierowcy, mało - w wielu przypadkach podejmują oni interwencje, uniemożliwiając dalszą jazdę nietrzeźwemu. Poniżej tylko dwa z wielu przypadków tak zwanego obywatelskiego zatrzymania.
Przedwczoraj około godziny 1.00 w nocy na ulicy Toszeckiej mieszkańcy zatrzymali kompletnie pijanego kierowcę skody, który wyjechał na przejażdżkę, mając w organizmie 1,6 promila alkoholu. Dawka była na tyle paraliżująca jego zmysły postrzegania, że stał się przyczyną rozbicia łącznie czterech aut, parkujących w rejonie ulic Toszeckiej, Świerkowej, Kniejowej i Pod Borem. Zaliczył też uszkodzenie dwóch ogrodzeń posesji w tym rejonie. 60-latka czeka proces karny, wyrok, utrata prawa jazdy i zapewne konieczność pokrycia kosztów napraw zniszczeń, których dokonał.
Innym przykładem - ujęcie przez dwóch kierowców młodego mieszkańca Knurowa, który wraz z pasażerem przemieszczał się zygzakiem ulicą Gliwicką w Wilczy. Pan T. i pan J., świadkowie, solidarnie przystąpili do ujęcia podejrzanie zachowującego się kierowcy. Wykorzystali pierwszą okazję, gdy osobowa kia zatrzymała się na światłach. Współdziałając, zatrzymali pijanego, wyciągnęli kluczyki ze stacyjki i wezwali policję.
Dzielni panowie byli też pomocni przy obaleniu mataczeń zatrzymanego, który twierdził, że był pasażerem, a kierował ktoś trzeci, kto uciekł z samochodu.
Ujęty 27-latek miał w organizmie prawie 3 promile alkoholu. Policjanci nie mogli odebrać mu prawa jazdy, gdyż… nigdy go nie posiadał.
To oczywiście tylko niektóre przypadki, w których, dzięki reakcji i bohaterskiej postawie mieszkańców, zatrzymano ludzi stanowiących zagrożenie nie tylko dla mienia, ale i zdrowia czy życia innych. Takim osobom należą się podziękowania i od funkcjonariuszy, i od ogółu społeczeństwa.