Myślał, że jest sprytniejszy od policjantów
W grudniu ktoś zaczął włamywać się do małych sklepów ogólnopolskiej sieci w Gliwicach. Sprawca - zamaskowany, w rękawiczkach na dłoniach, ubrany na czarno - działał w tak zwanych złodziejskich godzinach, czyli pomiędzy 2.00 a 3.00 w nocy. Wybijał szybę w drzwiach sklepu, szybko penetrował wnętrze, kradł artykuły tytoniowe, po czym uciekał w nieznanym kierunku. Sądził pewnie, że nie zostawiał śladów, ale… sprawą zajęli się doświadczeni kryminalni z I komisariatu. Zatrzymanie było tylko kwestią czasu.
Do jednej z kradzieży doszło na początku grudnia ubiegłego roku przy ul. Zawiszy Czarnego. Policjanci z I komisariatu od razu rozpoczęli żmudne dochodzenie. W każdym takim przypadku śledczy zaczynają od ustalenia świadków, a jeśli ich brak, pomocnym narzędziem są zapisy kamer monitoringów.
Początkowo kryminalni wiedzieli tylko tyle, że sprawca był zamaskowany, ubrany na czarno i używał rękawiczek, a szyby w drzwiach pokonywał narzędziem, prawdopodobnie własnej konstrukcji. Był też wysportowanym mężczyzną.
Tyle informacji to zbyt mało, by zatrzymać włamywacza, jednak policyjne czynności i, niestety, kolejne zdarzenia (np. z 14 grudnia przy ul. Literatów) zbliżały detektywów do wyjaśnienia sprawy. Depcząc po śladach podejrzanego, wiedzieli, że próbował on włamać się jeszcze do sklepu na Trynku, ale, spłoszony przez samochód, odpuścił. Tu na miejsce przyjechał rowerem.
Gdy gliwiczanie spali, patrole wzmagały obserwację sklepów ulubionej sieci złoczyńcy. Okazało się, że 10 lutego tą samą metodą włamano się do punktu innej sieci, przy ul. Solskiego. Mimo zamaskowania, policjanci wiedzieli, kto jest sprawcą. Pozostało jedynie namierzyć miejsce jego pobytu. Dzięki różnym czynnościom śledczym, posiłkując się monitoringiem, wytypowano lokalizację w ścisłym centrum Gliwic.
15 lutego policjanci z „jedynki” i łabędzkiej „czwórki” przystąpili do akcji. Od godz. 5.30 obserwowali klatkę schodową jednej z kamienic. Po dwóch godzinach cierpliwego oczekiwania pojawił się typowany mężczyzna. Natychmiast został obezwładniony i poinformowany o przyczynach zatrzymania.
45-latek dobrze ukrywał zdenerwowanie, ba - śmiał się, twierdząc, że policja niczego mu nie udowodni. Mylił się.
Kryminalni przeszukali mieszkanie, w którym znaleziono kolejne dowody, wzmacniające przyszły prokuratorski akt oskarżenia.
Warto dodać, że mężczyzna był poszukiwany nakazem doprowadzenia, wydanym przez Sąd Rejonowy w Gliwicach - ma do odbycia karę 5 miesięcy pozbawienia wolności. Teraz szybko trafił za kraty i od razu skorzystał z prawa do adwokata, którego miał na podorędziu…
W mieszkaniu gliwiczanina zabezpieczono szereg różnych dowodów, znaleziono również rower, jakiego używał podczas włamań oraz dwa kolejne, których pochodzenia nie chciał wyjaśnić.
Poniżej publikujemy zdjęcia jednośladów z apelem do ich prawnych właścicieli, aby, w razie rozpoznania, skontaktowali się z I Komisariatem Policji w Gliwicach.