WIADOMOŚCI

Znalezione – niekradzione. Czy aby na pewno?

Pewna roztargniona mieszkanka Tychów odebrała od znajomego z Gliwic hulajnogę. Postawiła jednoślad koło samochodu, miała go zapakować do środka, jednak zapomniała. Odjechała z parkingu, a po chwili na miejscu pojawili się dwaj mężczyźni…

Tyszanka w czasie jazdy uzmysłowiła sobie, że nie zabrała hulajnogi. Natychmiast zawróciła, niestety, pojazdu o wartości 2400 złotych na miejscu już nie było. Zabrali ją dwaj rowerzyści, którzy zainteresowali się stojącą bez nadzoru hulajnogą.
Rzecz działa się 5 listopada około południa przy ul. Boya-Żeleńskiego w Gliwicach. Tyszanka powiadomiła o stracie policjantów w Tychach, ale sprawa wróciła do Gliwic i trafiła do łabędzkiego komisariatu.

Detektywi zabezpieczyli już dobrej jakości monitoring, na którym dobrze widać twarze obu „znalazców”.
Przypominamy: zgodnie z treścią art. 5 ustawy o rzeczach znalezionych, kto znalazł rzecz i nie zna osoby uprawnionej do jej odbioru lub nie zna jej miejsca pobytu, niezwłocznie zawiadamia o znalezieniu rzeczy starostę właściwego ze względu na miejsce zamieszkania znalazcy lub miejsca znalezienia rzeczy.
Obecnie detektywi z IV komisariatu próbują we własnym zakresie ustalić tożsamość obu rowerzystów, a gdy się to nie uda, najprawdopodobniej zwrócą się z prośbą o pomoc w identyfikacji do internautów.

Powrót na górę strony