Sport w gliwickiej Policji

Cztery kraje na dwóch kółkach

 

Dwaj policjanci z Gliwic – podkom. Waldemar Nitychoruk, zastępca komendanta IV KP oraz asp. sztab. Andrzej Mikulski, dzielnicowy z I KP – przebyli 2 tysiące kilometrów na rowerze. W siodełku spędzili 98 godzin i 29 minut.

 

Ta wyprawa wymagała od mundurowych stalowej kondycji: zwiedzili cztery europejskiej kraje, poruszając się wyłącznie rowerem. Start z gliwickiego Rynku. Przez Ornontowice, Orzesze, Kobiór, Pszczynę, Goczałkowice-Zdrój, Bielsko-Białą, Żywiec i Korbielów dotarli na Słowację. I tu sytuacja dość specyficzna, bo podróżnikom sprawdzono dokumenty, ich rowery zamknięto za podwójnymi metalowymi bramami, a telefony komórkowe – w skrytce depozytowej. Nasi policjanci trafili na nocleg do… słowackiego więzienia, do części budynku przeznaczonej dla gości.

Drugi punkt wyprawy: Węgry. Nad Dunajem funkcjonariusze z Gliwic zdobyli wyspę Świętej Małgorzaty, górę zamkową oraz słynną górę Gellerta. Zwiedzanie stolicy Węgier na rowerze okazało się proste i przyjemne – ruch uliczny umiarkowany, kierowcy wyrozumiali, a rowerowej braci sporo.

Punkt trzeci: Austria. Najpierw słynne z bocianów i produkcji wina Rust. Potem Wiedeń. Raj dla rowerzystów – zatrzęsienie ścieżek prowadzących wzdłuż wiaduktów, mostów i autostrad. Tu policjanci poświęcili też sporo czasu na zwiedzanie zabytków.

Punkt czwarty: ponownie Słowacja. Europejską rowerową trasą naddunajską podkomisarz oraz aspirant sztabowy dotarli do Bratysławy, gdzie z powodu małej ilości ścieżek główkowali, jak ominąć najbardziej ruchliwe arterie i spokojnie wjechać do centrum. Wreszcie się udało i rowerzyści zdobyli zamek królewski.

Punkt ostatni: Czechy. Kromieryż z piękną starówką i potężnym rynkiem oraz Nowy Jicin – miasto renesansu i baroku. Wreszcie Cieszyn, podrzędna droga przez Pogwizdów, w stronę Zebrzydowic. Dalej Pielgrzymowice, peryferia Jastrzębia Zdroju, Świerklany i Rybnik. A na koniec Kamień, Knurów i Gliwice. Koło się zamyka…

 

 


 

Powrót na górę strony